Kolejny dzień, Rossa
zbudził dzwoniący telefon. Pierwszy raz od jakichś trzech miesięcy, jego
telefon wydał z siebie inny odgłos, niż odgłos powiadomień. Chłopak
zdążył się już przyzwyczaić do samotności i nawet jego rodzina nie mogła
mu tego zniszczyć. Kiedy się tu wprowadzał, nie cierpiał siedzieć sam. W
jego myślach ciągle widniał dom. Dom pełen krzyków, hałasów, śmiechów,
zapachu niedzielnego obiadu, teraz tak nie było. Jednak pozbierał się,
przejrzał na oczy, bo przecież sam tego chciał. Sam chciał odciąć się od
wszystkich, wymazać ich z pamięci, wymazać ludzi, którzy codziennie
musieli wspomnieć choć jednym, krótkim zdaniem o dawno już
nieistniejącym zespole R5, w którym grał razem z rodzeństwem oraz
Ellinghtonem - przyjacielem rodziny, którego traktowali w sumie jak
brata. Właśnie od niego co chwilę wyświetlał się numer na ekranie
telefonu Rossa.
- Halo - warknął, licząc, że za chwilę spokojnie będzie mógł się rozłączyć.
- Nie widzieliśmy Cię od dosyć dawna, może wpadłbyś dzisiaj na obiad? - zaproponował,
na co Ross tylko prychnąłem wielkim "nie, dzięki". Rozłączył się, nie
słyszałąc już, co dalej mówił Ell, jakoś szczególnie go to nie
interesowało.
- Minęły te cholerne trzy miesiące, a oni nie odezwali się ani słowem. Dopiero dzisiaj coś ich wzięło -
mruknął, po czym obrócił się na drugi bok i znowu zamknął oczy. Zasnął.
Jednak długo sobie nie pospał. Jego telefon ponownie rozdzwonił się jak
nigdy. Na ekranie wyświetlały się co chwilę nowe numery; Rydel, Riker,
Ryland, Ell, Rocky.
- Co znowu?! - prychnął, a jego siostra się roześmiała - Co Cię tak bawi?
- Ty!
- Bardzo śmieszne,
rzeczywiście się uśmiałem - odpowiedział sarkastycznie, chcąc powoli
nacisnąć już ten czerwony przycisk, by zakończyć tą bezsensowną rozmowę.
- Wpadnij na obiad. Zaprosiłam kilka innych osób, może wreszcie zyskasz jakichś znajomych...
- Mam znajomych
- Kanapa? Łóżko?
Telefon? Ciekawe... - westchnęła, ponownie powtarzając formułkę jak do
spowiedzi, by jej brat się zjawił, bo jak nie, to odwoła wszystko.
- Możesz odwołać, nie interesuje mnie to zbytnio
- Jak możesz być taki egoistyczny?
- No patrz, najwidoczniej mogę
- O 14:00 chcę Cię tu widzieć - prychnęła. Ross tylko przetarł swe zaspane oczy i westchnął.
- A co jak nie przyjdę?
- Przecież już mówiłam,
co zrobię, kiedy się nie zjawisz... Odwołam wszystko lub wszystkich
wygonię, a następnie każdemu po kolei powiem, że to przez mojego
kochanego brata egoistę - teraz ona warknęła, chłopak spojrzał na
zegarek. Była 10:00.
- Niech Ci będzie -
Rydel pisnęła, a on nie fatygując się nawet pożegnać, rozłączył się.
Szybko podniósł się z łóżka, wyjął z szafy jakiś zwyczajny biały
T-Shirt, potargane jeansy i czarne trampki. Powędrował do łazienki,
która była naprzeciw jego pokoju. Zamknął drzwi - chociaż wcale nie
musiał, przecież był sam i wszedł pod prysznic.
Już to kocham <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńAlex jak dobrze cię tu widzieć <3
UsuńA mi miło to słyszeć :)
UsuńBłagam wstaw jeszcze 1 dzisiaj ��
OdpowiedzUsuńBłagam wstaw jeszcze 1 dzisiaj ��
OdpowiedzUsuńJuż jest:)
Usuń