wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 4.

Ross odłożył zwyczajny zeszyt, który nie był w stanie nazwać czymś w rodzaju pamiętnika ([Tutaj jest pierwszy wpis z pamiętnika Rossa: KLIK)]. Stwierdził, że przecież nie powierzył żadnej kartce swojej tajemnicy, bo zresztą nikomu na tym świecie już nie ufa, by mówić cokolwiek do kogokolwiek. Wyciągnął swój telefon, przeglądając timeline na Twitterze. Nic ciekawego. Jednak natknął się na tweeta z linkiem do kupna biletów na Metallicę. Obiecał Laurze, że ją tam zabierze. A co do pieniędzy, przecież je miał. Nie miał, co z nimi zrobić; nie palił, rzadko kiedy pił, nie ćpał, nie miał w planach remontu domu, oddał już dość sporą sumę na cele charytatywne, więc zabranie koleżanki na koncert to chyba w sam raz na tę chwilę. Przeglądał cennik biletów, wybrał ostatnią parę do drugiego rzędu, sam nie mógł uwierzyć, że się załapał. Pewnie gdyby zrobił to, co minutę temu, tak godzinę później, biletów by już nie było. Uśmiechnął się szeroko, widząc już uśmiech szatynki, kiedy powie jej, że ma dwa bilety do drugiego rzędu na koncert jej ulubionego zespołu. Po chwili, zwrócił na siebie uwagę, zauważył, że prawie codziennie się uśmiecha tak szeroko, jak może. Nie płacze już w poduszkę, jak kiedyś... To było dziecinne, wiadomo. Nie rzuca rzeczami, mając nadzieję, że z niewiadomych przyczyn się podniosą i nie będą w dalszym ciągu strzaskane, bądź stłuczone. Je więcej, niż kiedyś, to się najbardziej zmieniło, zaraz po fakcie, że jego uśmiech stał się codziennością. Sam się sobie dziwił, że mu się udało. Jeszcze niedawno siedział po uszy w depresji, robiąc wszystko, by każdy zapomniał o nim do reszty. Teraz patrzy na wszystko inaczej, nie wiedział dlaczego. Kiedy jednak pomyśli o zespole, który przez niego się rozpadł, jego oczy stają się szkliste i jego nie najlepszy humor powraca. Wtedy zdaje sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy go cieszą, ale więcej jest tych, które wręcz przeciwnie - smucą go lub denerwują. Codziennie budzi się z nadzieją, że dzisiaj będzie lepiej i nie odejdzie z tego świata, wszystko nie będzie już szare, a kolorowe. Czasem są chwilę, w której garstka szczęścia istnieje, czasami są i chwilę takie, w której tej garstki nie ma. Nie ma wtedy nic. Pustka. Bowiem, szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. Długie rozmyślanie, przerwał Rossowi dzwonek do drzwi. Jedyne, co zrobił, prócz podejścia do nich, to zniesmaczona mina, nie miał chęci na odwiedziny, zresztą, rzadko kiedy je miał. Ujrzał Laurę, uśmiechającą się na jego widok. Przenikliwie odwzajemnił to.

- Co tu robisz? - Spytał oschle.

- Jak nie chcesz mnie widzieć, to powiedz - Zmieszała się, spuszczając głowę w dół.

- Wejdź - Uśmiechnął się, przesuwając się lekko, by szatynka mogła wejść. Widać było, że nie była co do tego przekonana, widziała w oczach blondyna tą rzecz, która go tak wyróżnia, a jednocześnie jest zbyt powszechna. Rozebrała buty, zdjęła kurtkę, po czym Ross ją od niej przejął i powiesił na wieszak. Dziewczyna skierowała się w stronę salonu, siadając na kanapie. Przechadzała się po domu blondyna wzrokiem. Oparła się ręką o kanapę, chwila... Nie, to nie kanapa. Jej ręka leżała na jakimś zeszycie; szarym i dość grubym. Przejechała palcem po okładce, a następnie otworzyła jednokolorowy, ponury zeszyt. Zaciągnęła się w czytanie, nie wiedziała nawet kiedy, a skończyła czytać pierwszą stronę. Przewróciła na następną, lecz nic na niej nie było. Szybko odłożyła zeszyt, w to samo miejsce, co był. Wiedziała już, że to pamiętnik blondyna, który siedział w kuchni i zapewne robił coś do picia, albo nie chciał widzieć się z Laurą i uciekł, zostawiając ją samą. Wstała i wyszła z salonu, szukając pomieszczenia, zwanego kuchnią. Miała rację, był w niej Ross, robiący herbatę. Dwa kubki, dwie saszetki herbaty, cukier na środku blatu i blondyn stojący przy nim.

- Miło z Twojej strony - Podeszła do niego szatynka, uśmiechając się na widok jeszcze nie zrobionych herbat - Ten Twój zeszyt... To pamiętnik? - Spytała, podając mu czajnik z dopiero co zagotowaną wodą.

- Czytałaś te bzdury, co? - Zaśmiał się, spoglądając na nią kątem oka.

- To nie są bzdury, ciekawy początek pamiętnika - Westchnęła ironicznie, biorąc do rąk zrobioną herbatę. Parzyła ją w dłonie, lecz Laura nie zwracała na to zbytniej uwagi.

- To nie pamiętnik - Burknął, pochlipując napój.

- Opowiesz mi coś o sobie? - Spytała, opierając się koło niego o biały blat.

- Pod warunkiem, że ty opowiesz mi też coś o sobie - Zachichotał pod nosem, na co ona się zarumieniła. Nie chciała, by to zauważył, więc obróciła głowę w bok. - Nie martw się, widzę, że się rumienisz - Uśmiechnął się, ona zwróciła wzrok w jego stronę.

- Może będę zadawać pytania, a ty na nie odpowiesz? - Zaproponowała, chowając policzki we włosach.

- Wywiad... nieźle - Stwierdził, pochlipując herbatę.

- Dlaczego rozwiązałeś zespół? - Zapadła cisza. Oczy blondyna zrobiły się szklane, zacisnął pięści, by nie wybuchnąć ani płaczem, ani gniewem.

- Mogłaś zapytać o coś bardziej powszechnego, niż pytanie o prywatne sprawy - Burknął, wychodząc z kuchni. Szatynka przez chwilę stała jeszcze oparta o biały blat, chcąc, by emocje z chłopaka się uspokoiły i zniknęły, tak by czuła się bezpiecznie. Zrozumiała wtedy, że on jej nie ufa, że raczej nikomu nie ufa. Postawiła już pusty kubek z herbaty w zlewie i skierowała się w stronę salonu. Na kanapie siedział Ross, chowający twarz w dłoniach. Emocje ustały. Usiadła obok niego i poklepała go lekko po plecach.

- Możesz mi powiedzieć, zaufaj mi - Odrzekła mówiąc zbyt spokojnym i cichym tonem, jak na tą sytuację. Chociaż, może dobrze zrobiła. Starała się go w dalszym ciągu mimo wszystko uspokoić, by nie wpadł ponownie w szał i nie próbował go znowu ukryć, tak by nie widziała.

- To moja sprawa, nie powinno Cię to wszystko interesować - Burknął, pociągając nosem. Nadal jego twarz tkwiła w jego dłoniach.

- Widzę, że to coś poważnego i potrzebujesz wygadania się - Uśmiechnęła się do niego, chociaż dobrze wiedziała, że on i tak tego nie widzi. Próbowała przyspieszyć tok myślenia chłopaka i dojść do momentu, w którym ulegnie i się wygada. Nie miała złych zamiarów, już od momentu, w którym pierwszy raz zobaczyła blondyna, widziała w nim kogoś niezwykłego, który na co dzień ukrywa się przed światem i czeka na coś lub kogoś, kto pomoże wyjść mu z tego ponurego transu. Chciała mu tylko pomóc, a on ją odpychał.

- Nie potrzebuję nikogo, sam daję sobie radę. Najlepiej jak już pójdziesz... - Przeczesał swoje włosy i wydostał wreszcie twarz z dłoni.

- Potrzebujesz mnie teraz, potrzebujesz kogokolwiek - Dotknęła jego dłoni, która była mokra od łez.

- Dajcie mi wszyscy spokój, tylko tego potrzebuję - Wyrwał się, wbiegając na górę. Szatynka znowu została sama w jakimś pomieszczeniu w jego domu. Rozumiała coraz więcej, wiązała fakty. Nie chciał jej powiedzieć o niczym, co miało związek z rozwiązanym przez niego zespołem R5, nie chciał mówić o przeszłości, coś musiało się stać. Sięgnęła jeszcze raz po pamiętnik Rossa, czytając pierwszy wpis na okrągło. Wtem, złapała do ręki leżący długopis na stoliku i napisała na pustej kartce słowa, które aktualnie przychodziły jej na myśl: Nie traktuj tego pamiętnika, jak jakiegoś pamiętnika łez. Weź się w garść, porozmawiaj ze mną. Odezwij się i pamiętaj, że cokolwiek się stanie, zawsze znajdzie się osoba obok Ciebie. Zawsze ktoś Cię wysłucha, nie wiadomo, ile byś musiał szukać takiego kogoś, zawsze ktoś taki jest. Uśmiechnij się, czekam na to, aż zadzwonisz, cześć.”. Po napisaniu, położyła zeszyt otwarty, na pustej już kanapie, ubrała buty, kurtkę i wyszła.





13 komentarzy:

  1. Wracam do domu po ciężkim dniu w szkole i widzę nowy rozdział. Od razu człowiek lepiej się czuje :)
    Rozdział piękny, tak samo jak całe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Jak ja już bym chciała wiedzieć dlaczego Ross rozwiązał zespół. Naprawdę mnie to ciekawi. To musiało być coś poważnego skoro tak bardzo go to boli.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w swoim czasie wytłumaczy wszystko :**

      Usuń
    2. Nominowałam cię do TB!
      http://life-is-like-a-labyrinth-raura.blogspot.com/2015/11/tb.html?m=0

      Usuń
  3. Ciekawy rozdział ! :) Coraz bardziej jestem ciekawa dlaczego rozwiązał zespół . Laura jest świetna w twoim opowiadaniu taka miła i słodka :) Czkeam na next ! Pozdrawiam :)
    Zapraszam do sb

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział :) czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, co mogłabym napisać i zostało mi jeszcze nauki, więc:
    Rozdział serio bardzo mi się podobał :)
    Coś zaczyna się dziać.
    Do napisania,
    ~ Alex

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu ja to widzę ten rozdział ostatnia ? Nieogarnięty człowiek :)

    Co to rozdziału to jestem dumna <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, mam nadzieję że szybko napiszesz następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie odkryłam Twojego bloga i jest naprawdę świetny! !!
    Zapowiada się cudna historia ;)
    A mam tylko pytanie... bo widzę że blog jest zawieszony. Na jak długo i czemu?:( bo czekam z niecierpliwością na nexta!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow...
    Cudowny....
    Cudowny jak caly blog....
    Czekam na next, duzo weny zycze :D
    Do napisania
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń